niedziela, 15 marca 2009

15.03 Ko Lanta

Rano pada deszcz. Trochę nam to psuje nasze plany wycieczkowe. Po południu jednak przestaje, wynajmujemy skuterki i jedziemy zwiedzać wyspę. Po drugiej stronie wyspy jest punkt widokowy z bardzo klimatyczną knajpką. Widok na morze i pobliskie wysepki. W knajpce właściciel podaje chyba tylko zimne napoje i skręty. Miejsce urządził niesamowicie, drewniane tarasy zadaszone strzechą z liści bambusowych, w środku "pokoiki" do chill out'u z hamakami, leżankami lub bambusowym łóżkiem. Ma tu też swój ołtarzyk z Bobem. Najprawdopodobniej można tam przenocować, a taki wieczór z pewnością należałby do tych niezapomnianych. Odwiedzamy jeszcze malownicze Old Town z drewnianymi domami i targiem oraz mało ciekawą wioskę morskich cyganów (straszna bieda). Jest tu też w okolicy farma słoni, można się przejechać na grzbiecie. Na południowym końcu wyspy jest rezerwat w którym mieszka mnóstwo małp, ale podobno trzeba uważać, bo Marka nieźle pogoniły jak na jedną z nich zagwizdał.
Na skuterkach, 125cm3 śmigaliśmy 90km/h i sama jazda była też dużą frajdą (z jedną osobą na "pokładzie" pojechałyby z pewnością powyżej 100km/h) - cena za pół dnia 120B.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz